[VIDEO] PATRIOT24 INTERWENIUJE: Kto po raz trzeci bezpodstawnie pomawia biznesmenkę Bożenę Zalewską z Kłodzka o jazdę pod wpływem alkoholu? I skutecznie uruchamia policję?
Czy Komendant Powiatowy Policji w Kłodzku podinspektor Tomasz Ociepa ustali, kto 26.04.2024 zadzwonił na policyjny numer, kłamliwie zgłaszając nieprawdziwe zdarzenie na szkodę lokalnej biznesmenki? I dlaczego policjanci gonili ją na sygnale, a następnie podawali jej wyjęte wcześniej z opakowania ustniki domagając się badania alkomatem?
Od 10 lat nie ma spokoju pracodawczyni z Kłodzka, Bożena Zalewska, która systematycznie rozwija swoją firmę samochodową, dając pracę mechanikom i szkoląc młodzież miejscowych szkół. Płaci też systematycznie i regularnie wszystkie należne podatki.
Wszystkie artykuły na jej temat dostępne są pod linkiem:
Przypomnijmy, że we wrześniu 2013 r. trzech policjantów zgłosiło do prokuratury, iż obraziła ich podczas interwencji przed bankiem, gdzie właśnie płaciła podatki. I pomimo, że dwóch bezpośrednich świadków (w tym jeden strażnik miejski) zaprzeczyło, by do takiego przestępstwa doszło, ta pracodawczyni została skazana prawomocnie na 120 godzin prac społecznych!
Do kolejnego zdarzenia doszło w 2019 r. Wówczas pijany kierowca uderzył czołowo w jej samochód. Ale ktoś w Internecie fałszywie napisał, że to pani Bożena jeździ po alkoholu. Policja, pomimo zabezpieczonego materiału dowodowego z lokalnego portalu Doba.pl oraz analizy danych operatora telefonii komórkowej, nie ujawniła, z którego budynku wyszedł ten wpis.
Do kolejnego zdarzenia doszło rok temu. Wówczas to leczący się psychiatrycznie były strażnik więzienny, podając się za policjanta, zgłosił, że pani Bożena jeździ pod wpływem alkoholu.
Radiowóz natychmiast przyjechał na miejsce zdarzenia. Pani Bożena w dmuchanym powietrzu miała 0,0 promila, natomiast policjanci odstąpili od przebadania zgłaszającego. O tym skandalu pisaliśmy pod linkiem:
Przyjechała do mnie do firmy policja i zakuła mi w kajdanki diagnostę. Zawieźli go do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, bo ktoś zgłosił, że pięć lat temu rzekomo przyjął butelkę wódki - przekazuje pani Bożena.
Prokurator Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Paweł Mucha diagnostę wypuścił, ale zakazał mu wykonywania zawodu. Bez sądu pozbawił go pracy, możliwości utrzymania rodziny, a mnie wykwalifikowanego pracownika - dodaje pani Bożena.
26 kwietnia 2024 biznesmenka wracała z Wrocławia po rozmowie z tym prokuratorem. I na wjeździe do Kłodzka doszło do zdumiewającego zdarzenia.
Widziałam policyjny radiowóz jadący w stronę Wrocławia. Nagle zawrócił i na sygnale zaczął mnie ścigać i zatrzymał - przekazuje pani Bożena.
Policjanci wyciągnęli ustniki wcześniej rozpakowane i kazali mi dmuchać do alkomatu. Ja się nie zgodziłam, bo nie wiem, czy nie były w jakikolwiek sposób zmanipulowane na moją niekorzyść - dodaje.
Biznesmenka zażądała nowego nierozpakowanego ustnika. I dopiero wtedy zdecydowała się na badanie, które wykazało po raz kolejny 0,0 promila.
Kobieta od wielu lat publicznie oświadcza, że w ogóle nie spożywa alkoholu. Dlatego uważa, że ktoś uporczywie chce jej odebrać uprawnienia do kierowania pojazdem.
Już przecież raz tak się zdarzyło, że podczas tej pierwszej rozprawy dotyczącej banku sędzia wymyśliła mi zarzut. I na tej podstawie Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu odebrał mi prawo jazdy. Dokument otrzymałam z powrotem dopiero wtedy, kiedy adwokat z Warszawy Maciej Morawiec wykazał, iż sędzia popełniła błąd i nie miała prawa sama wymyślać mi bezpodstawnych zarzutów - dodaje.
O tym skandalu również pisaliśmy w artykułach dostępnych pod linkami:
Na czynności policjantów z 26 kwietnia 2024 Bożena Zalewska poskarżyła się do Komendanta Powiatowego Policji w Kłodzku.
W oficjalnym piśmie poprosiła o wyjaśnienie, dlaczego funkcjonariusze na sygnale ją gonili i zachęcali do użycia rozpakowanych ustników do badania trzeźwości.
Wczoraj nasz redaktor spotkał się z Komendantem Powiatowym Policji w Kłodzku pytając o tę sprawę.
Komendant Powiatowy Policji w Kłodzku podinspektor Tomasz Ociepa oświadczył wczoraj, że policja musi reagować na wszelkie sygnały. Dlatego 26.04.2024 radiowóz musiał podjąć interwencję, a funkcjonariusze musieli przeprowadzić czynności kontrolne alkomatem.
Nie odpowiedział, czy podlegli mu policjanci ustalili, kto dzwonił i z jakiego numeru na numer alarmowy 112 lub do oficera dyżurnego pomawiając Bożenę Zalewską o jazdę pod wpływem alkoholu.
Przyznał, że badanie alkomatem powinno być wykonywane z użyciem nierozpakowanych wcześniej ustników. Zapewnił, że dopilnuje, by ta procedura była przestrzegana.
Zapewnił jednocześnie, że Bożena Zalewska otrzyma na piśmie odpowiedź na wszystkie pytania, które zadała mu jako Komendantowi oficjalnie w piśmie z dnia 29.04.2024 r. Po odpowiedzi dot. konkurencji na lokalnym rynku diagnostyki samochodowej odesłał do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Dlatego teraz, w związku z faktem, iż prokurator Paweł Mucha nie chciał spotkać się wczoraj (pomimo wcześniejszego zaproszenia) z naszym redaktorem, wszelkie pytania dotyczące tej sprawy kierujemy na ręce Prokuratora Okręgowego we Wrocławiu.
A Bożena Zalewska, mając na względzie kolejną niejasną sytuację związaną z funkcjonowaniem policji w Kłodzku, powiadamia o sprawie Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu i Komendanta Głównego Policji w Warszawie.
A jednocześnie zwraca się do Prokuratora Regionalnego we Wrocławiu o nadzór nad sprawą dot. możliwego działania na szkodę jej firmy, świadczącej usługi diagnostyki samochodowej, o nadzór nad postępowaniem prowadzonym przez prokuratora Pawła Muchę.
Wszelkie nowe informacje na ten szokujący temat będziemy przekazywać na bieżąco, poprzez naszego Facebooka, Twittera, Instagrama, Telegrama, Albicla i naszą stację Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?